Kilka słów o niedocenianym aspekcie pracy nauczyciela
16 lutego 2019 r. miałam ogromną przyjemność wystąpić na konferencji sPASE for Personal Development pt. „Metamorfozy” z niezwykle ważnym tematem o marce osobistej. Była to podwójna przyjemność, bo to właśnie wtedy spełniłam swoje dwa marzenia. Przede wszystkim to ja stworzyłam tę konferencję pod względem merytorycznym, stąd tematy, które były poruszane podczas konferencji były bardzo bliskie mojemu sercu. I to było wspaniałym uczuciem! Drugim marzeniem było zaś wystąpienie z tematem o marce osobistej. Tematem tak ważnym, jak niedocenionym. Aspekt ten dotyczy przecież każdego człowieka bez wyjątku. Jest też ważny z perspektywy nauczyciela, który często nie buduje świadomie marki, chociaż ją posiada.
Bycie nauczycielem to misja. To niejako obietnica poświęcenia swojego czasu, podarowania swojej wiedzy, często mentoring innych. To bycie inspiracją, przewodnikiem. To najpiękniejszy zawód świata! Marka osobista nauczyciela jest zaś gwarancją dotrzymania tej, jakże trudnej obietnicy. Ale zacznijmy od początku… Usiądź wygodnie. Zamknij oczy. Wyobraź sobie dowolny fragment swoich dowolnych zajęć. Spróbuj zrobić stopklatkę i jakby z góry, z meta-poziomu spójrz na siebie i na swoich uczniów. Co czujesz? Spróbuj nazwać te uczucia.
Od tego krótkiego ćwiczenia rozpoczęłam moją prezentację. Widziałam wiele uśmiechów na twarzach uczestników. Z pewnością przyszły do nich jakieś przyjemne uczucia. Dobrze umieli je nazwać i mieli wyraźne, pozytywne skojarzenia ze swoimi zajęciami. Oznacza to, że w jednej chwili potrafili świadomie przywołać poczucie swojej marki osobistej. To świetnie! Wiem jednak, że wśród słuchaczy były i takie osoby, które nie potrafiły nazwać tych uczuć, bądź uczucia te nie były dla nich komfortowe. To nic złego. Wręcz przeciwnie. Dla nich to jest właśnie idealny moment, by zacząć budować swoją markę osobistą.
Czym zatem jest marka?
„(…)w budowaniu marki nie chodzi o to jak wyglądasz, ale po co istniejesz i co chcesz zaoferować innym” – Joanna Malinowska-Parzydło
Po pierwsze i najważniejsze, NIE jest wizerunkiem. Wiele osób myli pojęcie marki osobistej z wizerunkiem, który jest tylko elementem marki osobistej. Oczywiście, ważne jest to by był spójny z naszym wnętrzem. Ktoś powie – „Jak to? Przecież jak cię widzą, tak cię piszą”. To prawda, szczególnie w naszym zawodzie. Jeśli jednak świadomie będziemy budować swoją markę, a nasz wizerunek będzie po prostu spójny, nie mamy się o co martwić.
Przykładem mogą być dwaj panowie ze zdjęcia. Co ich łączy? To, że widziani publicznie wyglądają (lub wyglądali) zawsze tak samo. Steve Jobs nosił czarny golf, a Mark Zuckerberg zawsze widziany jest w swoim szarym, nieśmiertelnym podkoszulku. Ale zapytany właśnie dlaczego się tak ubiera, podczas gdy stać go na najlepsze ubrania, odpowiedział bardzo ciekawym stwierdzeniem. Powiedział, że nie chce tracić czasu, który miałby poświęcać na codzienny dobór stroju. Woli przeznaczyć go na wymyślanie nowych, innowacyjnych pomysłów dla swojej firmy. Innymi słowy – jest to minimalizacja koniecznych do podjęcia decyzji i jednoczesna maksymalizacja czasu na podejmowanie decyzji ważnych. Mówiąc to, przekazał swoją obietnicę wartości, z którą chciał, by go kojarzyć – kreatywność i innowacyjność. Słowa Marka Zuckerberga idealnie pasują do powyższego cytatu. Tym samym jego szary podkoszulek jeszcze bardziej pasuje do całości. Marka osobista koncentruje się bowiem na naszym wnętrzu. Na wartościach, jakie w sobie mamy. Na naszych mocnych stronach i na tym, co pozytywnie odróżnia nas od innych.
Jak zatem zacząć budować markę? Kilka słów na początek już w kolejnym wpisie 🙂