Za nami zakończenie roku. Dziwnego, burzliwego, pełnego niepewności. Nauczyciele, z którymi rozmawiałam mówili, że są wykończeni tą niepewnością, tym corocznym natłokiem pracy i tym, że świat nagle przyspiesza w czerwcu… Co zrobić, by nasza wewnątrzsterowność przejęła stery, gdy wszystko wokół pędzi jak karuzela, którą trudno zatrzymać, a „lądowanie” na wakacjach zajmuje nam dłużej, niż byśmy chcieli?
Po pierwsze, najważniejsze- zastanówmy się, jaki mieliśmy wpływ na to, co nas najbardziej zmęczyło. Jak wyglądał miniony już rok szkolny? Czy to od nas, a może wcale nie, zależał tryb, w jakim uczyliśmy? Czy mamy wpływ na to, że ktoś jest na kwarantannie, czy jest przygotowany do zajęć itd.? To są rzeczy, które frustrują, wiem,ale jedyne, co możemy z nimi zrobić, to je zaakceptować i zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście znajdują się w obszarze naszego wpływu. Jeśli tak – działamy tak, żeby w nas było mniej negatywnych uczuć, a nasza jakość życia na tym zyskała. Jeśli nie – akceptujemy i stawiamy tu kropkę 🙂
Po drugie, nie mniej ważne – już po akceptacji tego, na co wpływu nie mamy, warto jest wykonać refleksyjne ćwiczenie, za równo na wakacje, jak i na początek nowego roku szkolnego/ akademickiego, które wykonują uczestnicy moich szkoleń. To ćwiczenie bardzo ciekawe, otwierające, którego wyniki możemy powiesić na lodówce, by cały czas mieć je w pamięci. A brzmi ono tak: Dokończ zdania, zaczynając od:
MNIEJ
WIĘCEJ
ZACZĄĆ
PRZESTAĆ
INACZEJ
Sebastian Kotów, podczas którego przemówienia wychwyciłam to ćwiczenie, proponuje je jako technikę ujarzmiania chaosu. Myślę, że zawsze warto próbować, a sama jestem niesamowicie ciekawa, jak Wy dokończylibyście swoje zdania:)
Udanego, zasłużonego odpoczynku!