Wyobraź sobie, że idziesz na wycieczkę w góry. Niby nic skomplikowanego, przecież dokładnie sprawdziłeś trasę, z resztą szedłeś nią już wcześniej. Spakowałeś do plecaka mapę i inne potrzebne rzeczy, ubrałeś się odpowiednio do pogody… „No to w drogę” – myślisz. Po wielu godzinach wędrówki okazuje się, że zgubiłeś drogę, nie bardzo możesz się odnaleźć, a niebawem zapadnie zmrok. Na swojej drodze, na szczęście, spotykasz dwie osoby. Obie twierdzą, że znają drogę do schroniska, z czego jedna od razu bierze Cię za rękę i prowadzi tam, gdzie uważa, że jest najlepiej, a druga pyta, czego potrzebujesz i pochyla się nad tym, dlaczego zgubiłeś drogę, idąc z Tobą krok w krok we właściwym kierunku. Do którego podejścia jest Ci bliżej, gdy żyjemy w ciągłym, lecz bardzo dynamicznym procesie zmiany?
Przewodnik, to, jak wskazuje słownik języka polskiego, «osoba, która idąc przodem, wskazuje komuś drogę», «osoba stojąca na czele jakiejś grupy, wpływająca na kogoś». Przewodnikiem jest zatem ten, który wie, jaki jest cel, wie, dokąd idzie i wie, dokąd prowadzi (uwaga, słowo klucz 🙂 osoby ze swojego otoczenia. To bardzo częsta postawa kojarzona z mentorską, która, jak każda, niesie za sobą zarówno szanse, jak i zagrożenia. Przewodnik bowiem rozwiązuje wszelkie sprawy od razu. Działa szybko, myśląc rozwiązaniami. Jednakże, często bywa tak, że ktoś nie potrzebuje gotowych rozwiązań. Potrzebuje czasu i przestrzeni na pochylenie się nad problemem oraz możliwości porozmawiania o możliwych źródłach jego powstania. To cechy wzięte z dwóch z sześciu opisanych przez Daniela Golemana stylów przywództwa, wizjonerskiego i autorytarnego. Przewodnik jako nauczyciel, sprawdzi się w grupach dziecięcych, ale także w każdych innych, które chcą jasno określonych reguł gry. Taki nauczyciel, być może będzie często narzucał swoje zdanie, ale z pewnością będzie uznany za niekwestionowany autorytet (dla swojej grupy docelowej). Będąc nauczycielem, myślę, że warto pochylić się tutaj nad kwestią ciągłych oczekiwań ze strony naszych uczniów, ich rodziców, klientów, dyrekcji i innych co do naszej „eksperckości” w tematach, w których wcale nie musimy być ekspertami. Pamiętam moje pierwsze zebranie, gdy jeszcze pracowałam w szkole podstawowej, po którym podeszła do mnie zrozpaczona mama ucznia, opowiadając o rozpadzie swojego małżeństwa i możliwym wpływie rozpadu rodziny na mojego ucznia. Jakkolwiek byłam świadoma swojej wychowawczej roli i z całego serca współczułam tej pani, nie jestem i wówczas nie byłam pracownikiem poradni rodzinnej…
Towarzysz to «kolega, kompan», a o towarzyszu mówimy, jak «o czymś, co jest z czymś innym nierozerwalnie związane». Towarzyszy zatem ta osoba, która prezentuje postawę aktywnego słuchacza. Towarzyszy ten, który daje czas, szuka wspólnie (uwaga słowo klucz:)) źródeł problemu i wspólnie (znów słowo klucz:)) zastanawia się nad możliwymi rozwiązaniami. Goleman określa taki styl przywództwa jako coachingowy. Oczywiście, on również, jakkolwiek brzmi partnersko i nieco idealistycznie, może zostać odebrany zbyt „luźno” w stosunku do oczekiwań. Nie każdy jest bowiem gotowy na takie podejście, a czasem wręcz potrzebuje jasnych ram działania. Do braku hierarchii, przestrzeni, i jej dawania trzeba być gotowym. I do refleksji nad tą gotowością, do refleksji nad Twoją codzienną postawą w pracy serdecznie Cię dzisiaj zachęcam 🙂