
W codziennej pracy nauczyciela i metodyka spotykam się z różnymi, czasem skrajnymi, opiniami dotyczącymi zadawania pracy domowej. Oto przykłady niektórych z nich: „Oczywiście, że tak! Nauka języka to ciężka praca”, „Jasne, że trzeba! Niech się uczą!” – tak często mówią rodzice. Są też zgoła inne zdania, mówiące, że: „dzieciaki i tak są przeciążone” lub „ile można siedzieć przy lekcjach….”. I… to wszystko prawda. Myślę że, jak we wszystkim w życiu, tu również należy znaleźć złoty środek. Dlaczego by nie zakontraktować się z uczniami, by np. przy zajęciach dwa razy w tygodniu było więcej pracy domowej np. z czwartku na wtorek niż z wtorku na czwartek? Albo, może zachęcić uczniów do pracy domowej w ramach ciekawych, tematycznych challenge’ów?
Poniżej kilka przykładów alternatywnej, angażującej pracy domowej, która szczerze UCIESZYŁA moje uczennice:
- „podaj dalej”, o którym pisałam tutaj
- przed wprowadzeniem słownictwa związanego z wodą (uczę metodą typu CLIL), poprosiłam, by dzieci zrobiły zdjęcie wody. Obojętnie w jakiej formie, postaci, miała to być woda. Na samym początku zajęć zrobiłam aktywność typu speed dating [1] albo speed speaking [2], podczas którego dziewczynki miały pokazać zrobione przez siebie zdjęcie osobie z pary, która z kolei miała za zadanie zgadnąć, co przedstawia obrazek (ćwiczymy słownictwo, bazując na tym, które już znamy lub już powoli wiemy, jakich słów nie znamy). Autorka zdjęcia miała zaś opowiedzieć krótką historię tej fotografii. Nawet nie macie pojęcia jakie ciekawe pomysły miały dziewczynki 🙂 Jedna np. zrobiła zdjęcie kałuży, w której było widać odbicie krajobrazu, inna pokazała zdjęcie rzeki, obok której mieszka jej ciocia, a ja z kolei przyniosłam zdjęcie ukochanego Atlantyku (pamiątka z pierwszego plażowania mojej córki 🙂 Udany, aktywizujący i dynamiczny początek zajęć z odwołaniem do osobistych doświadczeń dzieci. Wspaniała powtórka i skuteczne utrwalenie słownictwa.
- gdy miałyśmy temat związany z gotowaniem i czekoladą, poprosiłam rodziców, by pomogli dzieciom zrealizować projekt językowo technologiczny. Chodziło o to, by każdy w wyznaczonym czasie przygotował coś czekoladowego do picia/ jedzenia z członkiem rodziny, który to będzie albo filmował albo fotografował step by step postępy pracy 🙂 Oczywiście, następstwem były prezentacje projektów dzieci, podczas których, aktywnie używając poznanego wcześniej słownictwa, opowiadały o swoich kulinarnych dokonaniach. Jedna za dziewczynek przyniosła nawet ciasto, które zrobiła wspólnie z mamą. Oczywiście, ja również przygotowałam relację z pieczenia pysznego czekoladowego ciasta 🙂
Myślę, że na razie nie unikniemy pracy domowej jako takiej, gdy mamy do zrealizowania materiał zawarty w planie kursu czy podstawie programowej (i jeszcze w książkach), ale zachęcam Was do tego, by pomyśleć, jak można inaczej w jej ramach zaangażować uczniów.
A jakie są Wasze pomysły?
Ps. Tytułowe zdjęcie jest tym z pracy domowej o wodzie 🙂